Dzisiaj nie będzie nic innego jak nowa seria :d.
Ale na początek ta ważna informacja :
.
.
.
.
.
Jutro pojawi się nowe logo,już świąteczne :D.
Mam nadzieję że się cieszycie.
Bo jest to jedno z najbardziej moich udanych lóg.
A teraz ta nowa seria.
Będę w niej pisać opowiadania :3.
Tak sobie czytałam lekturę i pomyślałam że taka seria na blogu nie będzie zła.
Nabierze blog przy okazji trochę fantazji.
O,widzisz,nowa seria będzie też z okazji świąt (ta z opowiadaniami) *u*.
Więc zaczynamy.
Kisiłam to opowiadanie kilka tygodni.
Więc doceńcie moją,ciężką pracę.
Bo siedziałam nad samą fabułą dobrą godzinę.
Lecimy ^-^.
Czasami,po obiedzie
bawię się z Nimfami,które mieszkają na polanie,obok mojego ogródka,jest tam
dużo kwiatów,a widok jest cudowny.Najpiękniejszy o zachodzie słońca,wetdy to
jaskrawe wrzosy i błękitne narcyzy łączą się w jedną barwę wraz ze zachodzącym
słońcem czerwono-pomarańczowo-żółtym.
Tak jakoś przed
wieczorem,gdy zachód się już kończył i nastała noc,zaczęłam jak co wieczór
zrywać kwiaty,a rano robić z nich naszyjniki i wieńce siedząć pod,albo na
drzewach.Widok był cudowny,a wszystkie Nimfy z kolic zleciały się by go
podziwiać.Ja dalej zrywałam kwiaty,przecież codziennie mogłam podziwiać taki
piękny zachód z mojego małego balkoniku.Gdy nazbierałam dwa wiklinowe koszyki
kwiatów,była ju noc,to idealna pora na zabawę w chowanego z Nimfami.Co ta gra
jest trochę nie fair,bo one mogą rozpłynąć się w
powietrzu,albo schować w stawie.
-Znalazła mnie
Akao.Nimfa stróżująca czas.
Wten poszłam do
domu,by jutro móc zrobić wieńce z kwiatów.
Rano,nie było żadnej
Nimfy na łące,to stawało się podejrzane,nie było też Narcyzów.Poszły do
świątyni,oddać cześć bogom.
Nie przeszkadzałam im
i usiadłam pod drzewem szyjąc bluzkę.
Zasiedziałam się do
południa.
Zapomniałam że
przecież muszę jeszcze nazbierać grzybów i jagód na obiad.
Dobrze że sobie
przypomniałam,inaczej nie mogłabym upiec placka jagodowego...
Którego Nimfy tak
bardzo uwielbiają.Obiecałam im go upiec,za to że wczoraj pomagały mi zrywać
Naistoweje,kwiaty latające w powierzu.Dostępne tylko dla szybko latających
stworzeń.Dla zwykłego elfa,czy nawet druidki byłoby to niemożliwe.Gdy usiadłam
wreszcie na drzewie,zaczęłam robić bukiety i wiązanki z kwiatów.Najczęściej
były to wrzosy,które pięknie pachniały i długo wytrzymywały bez wody.
Placek jagodowy
studził się na ziemi.
Gdy jednak usiadłam
już wygodnie i wkręciłam się we wpatanie kwiatów,przeleciał mi przed nosem
Kordien,duszek który jest bardzo szybki i nikt go nie może wyprzedzić,dobrze że
nie ma ich tak dużo,inaczej dawno nie mielibyśmy jedzenia.
Ten mały zgred porwał
mi ciasto.Po czym oddał połowę...
Musiałam piec
drugie,co nie wyszło mi na dobre,bo chciałam jutro zrobić trochę
dżemu do słoików.Żeby
na zimę mieć zapasy.
Nimfy przyleciały
punktualnie o zachodzie słońca.
Dałam im placek i
szybko pobiegłam na drzewo kończyć wiązanki.
Jutro miałam plany
wybrać się do drzewa Galiejskiego,do drzewa-wyroczni.
Które może
przepowiedzieć Ci przyszłość na kolejne 10 dni i 10 nocy.
Gdy wracałam do
domu,spotkałam grzybki Najrejskie,które były niezwykle trujące.Lecz Nimfy
przyciągał ich zapach,po czym ich liczba maleje.
Szybko je zerwałam i
wyrzuciłam w las Majski,las do którego nikt nie wchodzi.
Gdy szłam spać,Nimfa
zastukała mi do okna,to była Paine,Nimfa przyrody,która
w każdą wiosnę sieje
kwiaty i do lata ich pilnuje.
Powiedziała mi w
pośpiechu że Nevira,Nimfa opiekująca się ludźmi jest ciężko chora,bo zjadła
grzybki Najrejskie,okazało się że nie wyrzuciłam ich za płot,odbiły się one od
płotu i poleciały na kamień,na którym trze się mąkę.
Zawołałam gongiem
Mairwie,Nimfę zdrowia,która w porę ją uleczyła.
Tylko ja,elfka
dźwięków mogłam ją zawołać,przez specjalny gąg.
Nie było
łatwo,ponieważ siedziała nad jeziorkiem Bejskim,nad którym myła skrzydła,bowiem
to jeziorko ma moc oczyszczania i uzdrawiania.
Nabrała więc trochę
wody w kubeczek który nosi ciągle przy sobie i poleciała do Neviry.
* __*
Takie opowiadania będą mniej więcej co 2/3 tygodnie...
Następne ciekawsze ^-^.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz